wtorek, 14 lutego 2012

Rozdział I

-Chłopaki,no to zbieramy się na próbę!O 17 widzimy się w studiu!-Harry
-Dobra,dobra,nie marudź,stary,zrzędzisz jakbyś był naszym menadżerem.-powiedział Zayn.
-Może i jestem,a jak tego nie widzicie,to to zauważcie!Ja już muszę lecieć w końcu dzisiaj jest wyjątkowy dzień,nie?!
-Harry,przesadzasz,walentynki walentynkami,ale życie to nie walentynka.A co Patrycja pewnie czeka na Ciebie,co?
-Pozd rów ją od drogiego Liama,menadżerze.
-Ok,ok.Pogadamy później,ja się już zmywam,widzimy się o 17 w studiu.Róbcie co chcecie,chcę was widzieć o 17,zrozumiano?!
-Tak jest szefie!!!-Zayn
-Spadaj!Nara ziomy!
-Papatki staruszku!-Niall
Chłopaki smiejąc się z drogiego im sercu jak brata Harrego powędrowali zająć się swoimi sprawami.W domu został tylko Zayn.Usadowił się więc on wygodnie w fotelu i miał już odpalać laptopa,gdy nagle jego telefon zabrzmiał.Zayn zdziwił się mocno,ale stwierdził,że to pewnie chłopaki chcą mu zrobić dobrego psikusa dlatego zostawił telefon bez zaglądania w niego.Laptop uruchomił się,a z jego włączeniem pojawiła się melodyjka,która przypominała mu zawsze dzwony bijące w przydrożnym kościele.Zayn uśmiechnął się tylko do swojego monitora i włączył swoją stronkę,dodał post "Życzę udanych walentynek wszystkim!" i stwierdził,że jest za bardzo zmęczony,aby przeczytać choć małą część z tego co drogie fanki mu napisały i czym prędzej pośpiesznie odłożył laptopa.W tej samej chwili znowu zadźwięczał telefon.Zerknął na niego i to były smsy od Annie.Nie mógł uwierzyć własnym oczom.Tak bardzo pragnął jej osoby,ale w głębi duszy czuł,że nie będzie z nią nigdy szczęśliwy choćby nie wie jak bardzo chciał,bo wiedział,że nikogo nie można uszczęśliwić miłością bez wzajemności do drugiego człowieka.Odczytał smsa,który brzmiał tak; "Możemy się dzisiaj spotkać?".
Zayn bardzo cenił sobie udzial w swoim zespole bowiem wiedział jaka  jest ciężka praca,aby wyłonić się na powierzchnię tego biznesu.Wiedział też,że jeśli będzie jej zależało to zrobi wszystko aby się spotkać.Zaczęła się próba.Louis zaczął rozśpiewkę natomiast Niall jak zwykle szukał czegoś do jedzenia bo jak zwykle nie zdążył zjeść obiadu.Pospiesznie wyszedł do nieopodal bliskiego sklepu znajdującego się obok studia.Gdy wychodził,przy schodach zobaczył zapłakaną Annie.Nie wahając się szybko do niej podbiegł;
-Co się stało,Annie?
-Nie,.......nic.Jest może Zayn?
-A Zayn.....Boże!,czemu ja o tym nie pomyślałem wcześniej,jest.Annie,co jest?On coś Ci zrobił,tak?
-Nie,nie...!!! A Zaynowi coś się stało?Boże,tak się o niego boję!Niall,mów mi wszystko,proszę!!
-Nic nie jest,Annie!A co miałoby się stać?Na takiego mocnego nie ma mocnych,pamiętaj!!
-Ale on nie odpisuje,zawsze inaczej się zachowuje wobec mnie.Myślałam,że........-płacze.
-Annie,proszę,nie płacz,uspokój się,jak chcesz mogę Cię do niego zaprowadzić-przytula Annie.
-Niall,jeśli możesz....chce zobaczyć się z Zaynem.To bardzo ważne!
Annie wróciła z Niallem do studia.Zayn,gdy zobaczył Annie w takim stanie szybko do niej podbiegł i nie patrząc na nią mocno ją przytulił.Ta rzuciła mu się na szyję i go mocno pocałowała.Zayn był w siódmym niebie,czuł,że wreszcie ma dla kogo żyć.Wszyscy wokół Zayna i Annie dziwili się mocno i zarazem bili brawo.Louis krzyknął-"Walentyni!Walentyni!".Annie uśmiechnęła się tylko do Louisa i do całej reszty i mocno pocałowała Zayna.Zayn przytulił mocno Annie i przywarł do niej ustami tak,jakby to był pierwszy ich niezapomniany pocałunek.Zayn czuł,że właśnie musiał nastać ten dzien,ta chwila,ten moment,aby Annie zrozumiała i odkryła uczucie jakim go darzy.Był szczęśliwy w tej chwili tak bardzo,że wydawało mu się,że nic więcej do szczęścia już nie potrzebuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz